Tagi

, , , , , , , ,

Dzisiaj dodaję tort, który wg mnie jest królem tortów w ogóle i robiłam go do tej pory na naprawdę wyjątkowe okazje; ślub cywilny siostry i rocznicę rodziców. Jest przegenialny w smaku, ale i tak syty, że można zjeść maksymalnie dwie porcje w krótkim odstępie czasu 😉 do tego przygotowanie jest dość czasochłonne, ale rezultat ponad wszystko przerasta najśmielsze oczekiwania estetyczno-smakowe 😀

Tort znam od dawna, wcześniej robiła go moja mama równie okazjonalnie…przepis mam od Niej, a mama chyba od którejś ze starszych ciotek…jak to bywa ze świetnymi przepisami, albo przekazywane są z rąk do rąk z poręczeniem sukcesu, albo skrzętnie pilnowane i tajone jako tajemnica niemalże rodowa 😉 więc mi się udało, bo ciocia mamie, mama mi, a ja Wam, naprawdę gorąco polecam!

Niestety nie mam zdjęcia tortu po przekrojeniu, ale myślę że potraficie wyobrazić sobie jego wnętrze patrząc na zewnętrze 😉

IMG_1207

(fot. M.Drożyński)

Jak już wspomniałam tort jest dość czasochłonny w przygotowaniu, wymaga też odrobiny cierpliwości, szczególnie jeśli chodzi o krem, jest też dość drogi jeśli chodzi o składniki i niestety kaloryczny, co nie znaczy oczywiście, żeby się zniechęcać w tym momencie, mam nadzieję, że tylko Was zachęcę do zmierzenia się z nim 😉 efekt murowany.

Co potrzebujemy:

potrzebujemy upiec trzy warstwy ciasta do przełożenia później kremem, każdą warstwę będziemy piec osobno na okrągłej blaszce, wymiary blaszki dodam później. 

Składniki na 1 warstwę

4 jajka

4 łyżki cukru

10 dag orzechów włoskich (bez skórki)

1 łyżka bułki tartej

pieczenie: 180 st.C, 15-20 min

Składniki na krem

4 jajka

1 szklanka cukru

2 kostki masła

2 czekolady deserowe (muszą być właśnie deserowe, a nie gorzkie to ważne!)

filiżanka mocnej kawy lub brandy rozcieńczone z wodą 3:1

Jak zabrać się za tort orzechowy?

1. Zacznijmy od tego, że musimy obrać orzechy ze skórki, ponieważ jest ona gorzka i nadałaby gorzki smak naszym warstwom ciasta. Dlatego zalewamy orzechy gorącą wodą, dajemy im chwilę, żeby skórka zmiękła i obieramy dokładnie 3 razy po 10 dag orzechów. Z tym, że to 10 dag to już po obraniu ze skórki. Obrane orzechy szatkujemy na drobno nożem. Szatkujemy na małe kawałeczki, ale nie ma mączkę, ważne, żeby drobne kawałeczki było czuć potem przy jedzeniu tortu.

2. Zabieramy się za przygotowanie ciasta. Najlepiej logistycznie zaplanować sobie pieczenie tych trzech spodów tak, żeby w czasie pieczenia jednego przygotowywać masę na drugi, itd. Będzie szybciej, bo mamy do upieczenia 3 spody. Zaczynamy od tego, że porządnie ubijamy same jajka, potem dodajemy 4 łyżki cukru i dalej ubijamy, do momentu aż masa będzie miała kremowy kolor, jak kogel-mogel. Ważne jest dobre ubicie jajek z cukrem, bo na jajkach urośnie nam to ciasto. Kiedy mamy już porządnie ubitą masę jajka z cukrem, dodajemy łyżkę bułki tartej oraz 10 dag orzechów. Wszystko mieszamy chwilę, nie długo i wylewamy na posmarowaną masłem i wysypaną bułką tartą blaszkę. Pieczemy w temperaturze 180 st.C. ok. 150-20 min.

3. Czynności z punktu 2 powtarzamy jeszcze dwa razy tak, żeby mieć na koniec upieczone trzy spody ciasta, wtedy możemy zabrać się za przygotowanie kremu.

4. Upieczone spody nasączamy kawą lub brandy lub spirytusem. Tutaj zależy możemy delikatnie nasączyć, możemy mocniej, wg smaku i uznania.

5. Zabieramy się za krem. Najlepiej, żeby masło było bardzo miękkie. Możemy wyciągnąć je z lodówki kilka godzin wcześniej, żeby nabrało temperatury otoczenia, jest to niezwykle ważne, bo inaczej zważy nam się krem i ciężko będzie go potem ratować…

6. Zaczynamy od tego, że ubijamy 4 jajka same, porządnie. Potem dodajemy sukcesywnie cukier, w sumie całą szklankę. Masa jajka z cukrem powinna być ubita na kremowo-żółty kolor i konsystencję kogla-mogla. Następnie dodajemy powoli, po troszkę masło, łyżkami. Tutaj przyda nam się trochę cierpliwości, bo kremy maślane nie lubią pośpiechu!! Kiedy całe masło zabierze nam się ładnie i mamy już masę o konsystencji kremu, przyszedł czas na dodanie czekolady.

7. Zanim jednak dodamy czekoladę powinna być ona wcześniej roztopiona w kąpieli wodnej najlepiej, łatwiej będzie ją dodawać do naszego kremu. Czekoladę dodajemy również powoli, łyżkami. Kiedy dodamy już całość nasz krem zyska ładny brązowy kolor.

8. W zasadzie możemy zabrać się już do składania tortu w jedną całość: spody z kremem, ale jednak może się tak zdarzyć, że krem nam się zważy…co wtedy??

Przede wszystkim nie panikujemy, wszystko jest do odratowania, nawet jak zważy się tak tragicznie, że będzie to wszystko wyglądało jak serek z tłuszczem…W każdym razie nie tracimy głowy, pojemnik ze zważonym kremem (obojętnie czy to będzie w momencie dodawania masła do jajek czy czekolady do masy maślanej) nakładamy na garnek z wodą. Garnek podpalamy na mały gaz, wody wlewamy ok. połowy wysokości garnka, żeby porządnie parowała i powoli mieszamy mikserem nasz zważony krem. Powoli, powoli, naprawdę trzeba mieć tutaj sporo cierpliwości…jak masło uzyska temperaturę jajek zacznie powoli zabierać się w jednolitą masę i będziemy już w domu w zasadzie, tylko powoli mieszając czekamy jeszcze, żeby całości masy przywróciło konsystencję. I tym sposobem mamy krem uratowany 🙂

9. Mamy krem, mamy nasączone spody, składamy. Tort składamy na płaskim talerzu ozdobnym, albo od razy na paterze, albo na czymkolwiek innym, na czym chcemy podać potem tort na stół. Krem dzielimy sobie w pojemniku na 3 równe części. Kremu jest sporo, ale tak ma być, każda warstwa kremu powinna mieć ok. 1,5 cm grubości jak potem przekroimy tort. Przekładamy tort dwoma warstwami kremu, ostatnia będzie na górę i dookoła tortu i tutaj możemy ułożyć krem na gładko, ja zawsze łyżką formuję takie czubki jakby kolce jeża (dużą łyżką delikatnie podciągam do góry, jakbym przyklepywała trochę, krem przykleja się do łyżki i przy podciąganiu formuje się w taki czubek jak na zdjęciu). Możecie też naładować szprycę do kremu i porobić dowolnie fantazyjne wzorki 😉

10. Tort najlepiej zrobić dzień wcześniej przed podaniem, żeby na spokojnie sobie zastygł, przeszedł aromatami. Będzie idealny!

Bon Appetit! 🙂